W każdym mieście na świecie są ludzie, którzy nie chcą żyć w pełnej zgodzie z narzuconymi konwenansami społecznymi I przepisami prawnymi. Zawsze znajdą się ludzie, którzy chcą żyć inaczej i manifestują to na różny sposób. Nie ważne, gdzie bym nie był na świecie, zawsze było to wyraźnie dostrzegalne. Rzadziej natomiast jest to widoczne, kiedy tacy ludzie się jednoczą i organizują w społeczność. Takie piękne zjawisko ma miejsce w “Wolnym mieście Christiania” w części dzielnicy Christianashaven, blisko centrum stolicy Danii, Kopenhagii.
Czym dokładnie jest "Freetown Christiania"?
“Wolne Miasto Christiania”, jak już wspomniałem to część dzielnicy Christianashaven. Dosłownie jest to 7,7 Hektara. Dla porównania jedna z większych farm medycznych konopi indyjskich w USA ma powierzchnie 45 hektarów. Jak każda dzielnica w Kopenhadze posiada ona własna flagę. W tym wypadku jest to bardzo prosta flaga. Czerwone tło i na nim trzy żółte (złote) kołka ułożone horyzontalnie.
“Freetown Christiania” to część tej dzielnicy, która z powodów historycznych była oddzielona murem od pozostałej części miasta. I faktycznie nie przypomina żadnej innej okolicy tego miasta. Nazywana jest “hippisowskim” dystryktem. Znana jest głównie z “Ulicznej” sprzedaży marihuany i hucznych imprez. Słynna “brama” do tej odmiennej krainy wewnątrz miasta znajduje się obok sławnego Kościoła “Naszego Zbawienia”. Jest to o tyle ważne, że wieża tego kościoła widoczna i jest punktem odniesienia. Każda dzielnica stolicy Dani ma taki punkt.
W takiej postaci miejsce to istnieje, funkcjonuje i rozwija się od 1971 roku. Mieszkańcy dzielnicy zburzyli część murów oddzielonej, już wtedy niestrzeżonej części swojego osiedla i zaczęli wykorzystywać opustoszałe budynki. Na początku była to inicjatywa głównie z myślą o dzieciach. Chciano stworzyć miejsce dla nich do zabawy. Obecnie Christiania jest bardzo piękną wizualnie, nadwodną oazą w środku miasta. Powierzchnia nie jest wielka a chętnych by tam mieszkać bardzo wielu. Spowodowało to, że powstało tam wiele konstrukcji określanych jako “nie architektoniczne”. Są one bardzo unikalne. Niektóre wyglądają jak domki Hobbitów w powieści Tolkiena a inne jak futurystyczne szałasy.
Cała dzielnica jest niezwykle kolorowa i żywa. Ktoś mógłby powiedzieć, że jest brudna i pełna meneli. Szczerze mówiąc w jakimś sensie i na pierwszy rzut oka miałby jakąś rację. Jednak są tu ludzie z rożnym podejściem do życia, ale tolerują w pełni swoje różnice. Dzięki temu jest tu wiele atrakcji. Są tu rożnego rodzaju restauracje. Od wegańskich ze zdrową żywnością aż po fast food. Jest bardzo dużo rożnych barów z rożną atmosferą do wyboru. Olbrzymi plac, na którym odbywają się na dworne koncerty. Dla fanów sportów ekstremalnych jest na dworny i wewnętrzny skate park.
Są też miejsca, gdzie po prostu można się wychillować. Jest tutaj teatr i kino, w którym odbywają się pokazy, ale także koncerty kameralne. Możliwe jest wzięcie udziału w sesji medytacyjnej bądź yogi. Są rożnego rodzaju warsztaty artystyczne. Jest też pełno miejsc, gdzie po prostu można usiąść zapalić i porozmawiać z ziomkiem o życiu.
Marihuana na Christianii?
Sprzedaż i posiadanie marihuany w Danii to temat ciągle zmienny i płynny zwłaszcza w ostatnich latach nie będziemy tutaj dywagować na ten temat. Niemniej jednak na jednej z “uliczek” tej dzielnicy można zakupić wszelkiego rodzaju produkty marihuanowe.
Sprzedaż marihuany odbywa się w obrębie dosłownie jednej krótkiej ulicy i małego placu na jej końcu. Znajduje się tam niezliczona ilość “stoisk”. Niektóre bardziej profesjonalne przypominają stoiska na dawnych polskich jarmarkach bądź odpustach. Najmniej “profeslonalne” stoisko jakie widziałem to dwie puste skrzynki po piwie i drewniana płyta wymiarów może 60 x 60 cm. Jednak nie dajcie się zwieść bardzo często to oni mieli najmocniejsze odmiany, tylko nie chciało im się budować szopy. Ja to w pełni rozumiem.
Jeżeli chodzi o same produkty to można tu zakupić wszystko związane z marihuaną. Susz niezliczonej ilości odmian. Wszelkiego rodzaje haszyszu. Oleje CBD, THC. Ciastka i wypieki marihuanowe. Ważenie i przygotowanie towaru odbywa się na twoich oczach i masz pełną kontrolę. Gotowe skręty etc.. Marihuana i haszysz kosztują od 40 koron (około 20 zł) do 100 (około 50 zł) za gram. Jeżeli natomiast chodzi o jakość produktu to byłbym sceptyczny. Jest to jednak półlegalny rynek bez żadnego nadzoru co ma swoje konsekwencje. Nie wspomnę już o tym, że bardzo często pod nazwą gatunku kryje się zupełnie coś innego, ale słyszy się o rożnego rodzaju “dodatkach” by osiągnąć odpowiednią wagę. Otrzymałem rade, żeby patrzeć, gdzie kupują Duńczycy i tam się udać. Często są duże kolejki do jednego stoiska, lecz niejednokrotnie jest to grupa turystów kupujących na chybił trafił. Rada ta okazała się bardzo cenna. Palić marihuanę można na terenie całego “wolnego miasta". Niemniej jednak, kiedy siedziałem w parku niedaleko dworca głównego a na ławce obok usiedli dwaj sędziwi panowie po 50-tce, otworzyli puszki z Carlsbergiem i odpalili gotowe jointy to ja też przestałem się krępować.
“Wolne Miasto Christiania” to bardzo unikalne miejsce na świecie. Jak każde ma swoje plusy i minusy. Będąc tam jednak czujesz, że to miejsce jest jak żadne inne. Znajduje się ono w stolicy europejskiej i jako takie miejsce nie należy do tanich. Naprawdę warto chociaż raz doświadczyć magii “Hipisowskiej stolicy” Danii. Gorąco polecamy odwiedzić.